36-letni obywatel Brazylii został zatrzymany pod zarzutem nielegalnej uprawy konopi w domu pod Krakowem. To kolejny przykład bezsensownej walki służb z niegroźnymi roślinkami.
2 lutego bieżącego roku, policjanci przeprowadzili akcję w jednej z posesji w Zabierzowie, podejrzewając nielegalną uprawę konopi innych niż włókniste. Po przeszukaniu domu zamieszkiwanym przez 36-letniego Brazylijczyka, funkcjonariusze znaleźli kilka krzaków konopi indyjskich o wysokości od 50 do 100 cm, oraz cały niezbędny sprzęt używany do ich uprawy.
Ładne, zadbane rośliny zostały zabezpieczone i poddane badaniom przez biegłego, który ocenił, ile porcji marihuany można by uzyskać z tych roślin. Sprzęt do uprawy również został skonfiskowany. Sam podejrzany został zatrzymany i przesłuchany jeszcze tego samego dnia.
Jednak czy uprawa marihuany powinna być naprawdę powodem do aresztowania? Czy policja nie powinna dać sobie spokoju ze ściganiem ludzi za czyny o niskiej szkodliwości społecznej? Marihuana jest w końcu substancją, która ma liczne zastosowania lecznicze i rekreacyjne, a wielu ludzi na całym świecie korzysta z niej z korzyścią dla zdrowia i samopoczucia.
To kolejna sytuacja, która podnosi pytanie o sensowność obecnych polityk i kontroli środków odurzających. Może czas zrewidować podejście do uprawy konopi i zastanowić się nad bardziej pragmatycznymi i humanitarnymi rozwiązaniami? Może należy skupić się na edukacji i profilaktyce, zamiast na aresztowaniu jednostek za czyny, które nie przynoszą znaczącej szkody społecznej?
Ostatecznie, ta historia kładzie nacisk na potrzebę debaty publicznej na temat polityki narkotykowej i możliwych reform. Czy warto kontynuować obecną drogę, czy też czas poszukać innych, bardziej zrównoważonych rozwiązań?