Wszyscy wiemy, że aktualny prezydent Stanów Zjednoczonych, w przeciwieństwie do swojego poprzednika, nie jest szczególnym fanem marihuany i wielokrotnie stawał okoniem w stosunku do zmian myślenia odnośnie konopi, które właśnie następują. Ale to co, robi teraz zdaje się być wręcz zarzewiem otwartego konfliktu, a być może nawet wojny.

TVP.info, za PAP donosi o niespokojnej sytuacji towarzyszącej amerykańskiej narkopolityce. Warto zauważyć, że wszystko dzieje się w momencie, w którym trawka zalegalizowana została w najbogatszym i jednym  najbardziej wpływowych stanów.

Prokurator generalny USA Jeff Sessions unieważnił instrukcje z okresu rządów prezydenta Baracka Obamy zalecające prokuratorom federalnym, aby nie egzekwowali rygorystycznie federalnych praw dotyczących marihuany w stanach, które ją zalegalizowały. Sessions, który jest też ministrem sprawiedliwości, poinformował o zmianie wytycznych w notatce przesłanej wszystkim prokuratorom federalnym w czwartek. Marihuana, choć została zalegalizowana w kilku stanach, jest – jak przypomniał Sessions w nocie – na liście substancji ściśle kontrolowanych przez rząd federalny. „Misja ministerstwa sprawiedliwości polega na nadzorowaniu przestrzegania praw Stanów Zjednoczonych, a poprzednie instrukcje podkopywały rządy prawa i możliwości naszych lokalnych, stanowych, plemiennych i federalnych partnerów, dotyczące egzekwowania tych praw” – napisał Sessions.

W stanach, które zalegalizowały sprzedaż marihuany, prokuratorzy federalni nie prowadzili jak dotąd dochodzeń przeciw osobom zatrzymanym za posiadanie niewielkich ilości marihuany czy stosowanie jej w celach rekreacyjnych. Absurdalne sytuacje prawne? Różnice między ustawodawstwem stanowym a federalnym w tej dziedzinie prowadzą, zdaniem ekspertów, do absurdalnych sytuacji. Np. osoba, która kupiła legalnie marihuanę w stanie, gdzie sprzedaż tego narkotyku jest dozwolona, może być aresztowana na pokładzie samolotu podlegającego jurysdykcji federalnej bądź po przewiezieniu jej do innego stanu, gdzie posiadanie marihuany jest nielegalne. Zniesienie starych przepisów może jednak prowadzić do wszczęcia postępowania sądowego przeciw legalnym uprawom i punktom sprzedaży marihuany w stanach, gdzie jest ona legalna.

Decyzja Sessionsa może też sprawić, że władze stanowe stracą miliony dolarów wpływów z opodatkowania legalnej sprzedaży marihuany. Dochody stanu Kolorado z opodatkowania uprawy i sprzedaży marihuany w 2017 r. przekroczyły 160 mln dol. Zarobią przestępcy? „Jeśli administracja Trumpa zdecyduje się na rozprawienie ze stanami, które zalegalizowały marihuanę, spowoduje to, że miliardy dolarów z legalnych, prawnie regulowanych przez stany biznesów trafi do rąk gangów narkotykowych” – stwierdził cytowany na łamach dziennika „Washington Post” dyrektor ds. politycznych pozarządowej Narodowej Organizacji na rzecz Reformy Prawa w Dziedzinie Marihuany (National Organization for the Reform of Marijuana Laws – NORML) Justin Strekal. Donald Trump podczas swojej kampanii prezydenckiej powiedział, że kwestia legalizacji marihuany powinna być „pozostawiona do rozstrzygnięcia stanom”.

Rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders zapytana o obecne stanowisko Trumpa odparła, że prezydent „opowiada się za egzekwowaniem prawa federalnego”.

Cały artykuł dostępny na stronie TVP.info

Takie deklarację mogą być olbrzymim ciosem dla rozkręcającego się w szaleńczym tempie rynku konopnego. Dotychczas inwestowanie w legalną marihuanę było jednym ze sposobów na najpewniejsze ulokowanie pieniędzy. Jak będzie teraz – trudno wyrokować, ale z pewnością każdy  inwestorów obejrzy swoje pieniądze od wszystkich stron, zanim właduje je w niepewny biznes. Trudno o większy cios dla rosnącej branży konopnej. Wygląda na to, że wojna…



(źródło: tvp.info / PAP)