Wszyscy w redakcji lubimy palić i jeśli tu jesteście, to znaczy, że i wy macie do tego słabość. Właśnie… słabość – to słowo wydaje się ze wszech miar zasadne, bo nawet pomimo iż na 420Polska.pl zajmujemy się głównie udowadnianiem tego, jak cudowną rośliną są konopie, to jednak zdajemy sobie sprawę z tego, że nie zawsze łatwo zapanować nad trybem, w którym je konsumujemy.

Przyznajcie, czasem zdarza się wam spoglądając na pustą samarę ponarzekać samemu na siebie, że wypaliliście wczoraj za dużo, albo zachodzić w głowę jak to się stało, że znowu wracacie od dealera, a przecież jeszcze kilka godzin temu nie mogliście się nachwalić swojej wolnej woli i chwili przerwy w paleniu. Oto kilka rad, które pozwolą wam trochę ogarnąć tę sytuację, tak byście już nigdy nie musieli się wkurzać, że… znowu jaracie. To stanowczo zbyt fajne, by to sobie psuć wyrzutami sumienia.

Co robić, by utrzymać to w jakichś ramach?

1. Ustanowić sobie dzienny limit i się tego trzymać… w miarę możliwości

Wiemy, że to rada w stylu przesłania byłego prezydenta dla ludzi będących w złej sytuacji finansowej (“Trzeba zmienić pracę i wziąć kredyt”), ale nawet próba, chociaż orientacyjnego pilnowania ilości wypalanego zielska naprawdę pomaga. W pewnym momencie zaczynacie zauważać, że palicie za dużo, albo że jeszcze wcale się wam nie chce i wolicie zostawić sobie tego bata na później. Po jakimś czasie wchodzi to w nawyk. W przyswojeniu sobie takiego myślenia może pomóc znajomość faktu, iż po przekroczeniu pewnej, wcale nie takiej dużej dawki, kannabinoidy przestają działać na mózg, a osadzają się w innych tłustych tkankach w całym organizmie. Przekładając to na polski – po kórymś blancie te zwyczajnie przestają pukać. Pisaliśmy o tym TUTAJ

2. Nie palić przed snem!

To może się wydawać niewykonalne, ale uwierzcie, naprawdę warto spróbować. Wszyscy lubimy zasypiać w tym błogim stanie… ale tak samo pewnie nie lubimy pobudki z ciężką głową od wyjaranego w nocy stuffu. A niestety, zasada jest taka – im bardziej błogo było przed zaśnięciem, tym bardziej będzie się wam chciało od rana palić. Jeśli więc planujecie zrobić sobie następnego dnia przerwę – nie palcie przed snem.

3. Zmienić blanty na…

…lufki, bonga, waporyzatory – te wszystkie sposoby są w gruncie rzeczy o wiele bardziej efektywne jeśli chodzi o stosunek wyjaranego towaru do osiąganych wyników. I zwyczajnie aż tak nie uzależniają, jak smaczny dym z jointa, który dozuje się tak samo, jak te cholerne papierosy.

4. Nie nosić weedu przy sobie cały czas

Wiadomo, dobrze jest iść przez życie “ściskając w ręku kamień zielony, patrzeć jak wszystko zostaje w tyle”, ale niewzięcie ze sobą zioła w miejsce i okoliczności, o których nie macie wątpliwości, że nie należą do “marijuana friendly” – to całkiem niezły, by nie powiedzieć – świetny pomysł. Zwłaszcza, ze umówmy się – pewnie i tak byście znaleźli sposób, by gdzieś pokątnie zjarać. To samo tyczy się spotkań ze znajomymi, którzy nie palą. Nic wam się nie stanie, jak czasem spotkacie się na ich zasadach. I o ile przyjemniejszy będzie powrót z takiego wyjścia…

5. Polubić stan trzeźwości

To truizm, ale naprawdę – da się, po prostu. Życie bez trawki nie traci momentalnie wszystkich kolorów. Ba, ma też swoje niekwestionowane zalety. Warto znać oba stany, bo bez tego twoja ucieczka od marazmu, stanie się… kolejnym marazmem.