Podstawowa kwestia, ale już chyba nie do rozstrzygnięcia, jest taka, czy Jezus rzeczywiście istniał. Ale jeśli istniał, w co wierzy ponad miliard ludzi, to niewykluczone, że do swoich uzdrowień używał olejku konopnego.

Baner Reklamowy

Papier ponoć wszystko przyjmie – i taka też jest reakcja większości osób, jak się im powie, że Jezus leczył ludzi marihuaną, albo przynajmniej czymś do tego podobnym. Jednak, wbrew pozorom nie jest to hipoteza pozbawiona sensu. O ile, oczywiście, założymy, że Jezus… w ogóle istniał.

Nie ma wątpliwości, że cannabis odgrywał dużą rolę w chrześcijaństwie, jak i poprzedzającym je judaizmie. Już w Talmudzie pojawiają się przepisy na produkcję wina z konopii i mirry, zaś w biblijnej Księdzę Wyjścia (Exodus, 30,22:25) konopie, pod nazwą kaneh-bosm, wymieniane są jako szczególne rośliny i jeden ze składników potrzebnych do wytwarzania oliwy. W Biblii przedstawiono wręcz przepis na przygotowanie tejże. Proporcje przedstawiały się mniej więcej tak, że potrzebne było 2,7 kg ekstraktu z konopi (właśnie owego kaneh-bosm), a także 6 litrów oliwy z oliwek. W ten sposób otrzymywano specjalny, leczniczy olej, który zdaje się być kluczowy w owej układance.

W powszechnej opinii słowo “Chrystus” oznacza “mesjasza”, co z kolei – tłumacząc na współczesny nam język – tożsame jest z “namaszczonym”. Odniesienie do olejków jest więc tu nader widoczne. Ale mało tego, że Jezus był owym namaszczony, to w dodatku, ponad wszelką wątpliwość także namaszczał. Jak zauważył nijaki pan Bennet, na łamach The Guardian, opierając się na Nowym Testamencie: “Jezus namaszczał swoich uczniów olejem i wzywał ich, aby ci robili to samo z innymi wyznawcami. Mogło to być przyczyną leczenia chorób oczu i skóry, o których mowa w Ewangeliach. Konopie były jednym z głównych elementów starożytnego namaszczenia olejem i źródłem otrzymywania tego oleju, ale stoi to w sprzeczności ze współczesnymi poglądami i może być uznane za antychrześcijańskie”. O roli konopi w antycznych organizacjach społecznych pisaliśmy TUTAJ.

Jak twierdzi Carl P. Ruck, profesor mitologii klasycznej z Boston University – Nie ma wątpliwości, co do roli marihuany w judaistycznej religii. Nie ma mowy, że tak ważna roślina jako źródło włókna tekstylnego oraz olejów żywieniowych, a więc łatwa w uprawie, byłaby niezauważona… po prostu jej usunięcie spowodowałoby reakcję enteogeniczną. Owa reakcja enteogeniczna jest zjawiskiem odkrytym i nazwaneym przez samego Rucka, który w ten sposób stworzył kategorię substancji używanych do celów duchowych. Profesor z Bostonu, prócz marihuany, zalicza do nich także psylocybinę z grzybów, a także peyotel z kaktusowatych, zaś używanie ich łączy z powstaniem właściwie każdej religii.

Czy Jezus leczył ludzi konopiami? Bardzo możliwe. Na szczęście, mało kto dzisiaj uznaje takie rozważania za bluźnierstwo. Tym bardziej, że nie są one pozbawione sensu.