Oto krótka lista faktów, których lepiej być świadomym, wraz ze zwiększaniem częstotliwości sięgania po jointa, czy bongo. Ale spokojnie – to nic strasznego…

Baner Reklamowy

Z pewnością jest wśród nas sporo ludzi, którzy sobie jeszcze niewinnie popalają. Jeśli lubicie to robić, tak samo, jak my, to można zaryzykować stwierdzenie, że ani się nie obejrzycie, a będziecie już regularnymi palaczami. A regularne palenie to zupełnie inna para kaloszy, od okazyjnego zajarania. Oto najważniejsze różnice.

1. Koniec niepohamowanych śmiechów-chichów


Oczywiście, nie twierdzimy, że nagle zamienicie się w ponuraków, których nic nie cieszy, ale chyba już czas pożegnać się ze śmianiem się z byle głupoty, jak mysz do sera. Niekontrolowane rozbawienie podczas pierwszych zjarek wynika z zablokowania hipokampu, przez co wasz mózg po buchu poznaje rzeczy niejako na nowo, a te – co tu dużo mówić – wyrwane z codziennego konteksty mają prawo okazać się całkiem zabawne. Z czasem jednak, umysł przyzwyczaja się do tej sytuacji i przestaje trząść się ze śmiechu przy każdej okazji. Co nie znaczy, że nagle stracicie cały fan, albo, że przestaniecie się śmiać. Nic podobnego – będzie to po prostu odrobinę mniej gimbusiarskie. Ta zależność ma też swoje dobre strony – to samo dzieje się z zamułą, jest bez porównania mniejsza.

2. Jaka celebra?

Pamiętacie to, jak umawialiście się na palenie z kilkudniowym wyprzedzeniem i z jaką ekscytacją do tego podchodziliście? Cóż, to kolejna rzecz, o której możecie zapomnieć decydując się na regularne palenia. I znowu – nie znaczy to, że palenie raptem przestanie sprawiać wam frajdę, jednak będzie to frajda z gatunku włączenia playstation, a nie wizyty w wesołym miasteczku, w czasach, jak byliście dziećmi.

3. Dość ukrywania się

To oczywiście nie jest reguła, która dotyczy wszystkich, a wiąże się bardziej z osiągnięciem dojrzałości społecznej, niż z przejściem na “zawodostwo” w paleniu, ale jakiś związek tutaj bez wątpienia występuje. Jak tylko zaakceptujecie palacza w sobie i zobaczycie, że można ułożyć życie także z torbą zielska w kieszeni, to przestaniecie się też chować z każdym jointem, co jest bez wątpienia zdrowsze – tak dla waszego organizmu, któremu w ten sposób oszczędzicie niepotrzebnego stresu, jak i waszych relacji z bliskimi, którym łatwiej będzie zaakceptować wasz zwyczaj, tudzież waszą używkę (skoro sami już to zaakceptowaliście).

4. Ogarka, jak się patrzy

Pamiętacie czasy, w których po przyjęciu kilku buchów byliście tak “zestołnowani”, że nie potrafiliście ani się dogadać z innymi, ani skupić na jakimś konkretnym zadaniu? OK, zachowajcie te wspomnienia, bo już nie powinny wrócić. Po pewnym czasie stan zjarania staje się dla was czymś normalnym, albo prawie normalnym, naprawdę, idzie się w nim połapać i nauczyć zarówno myśleć, jak i robić pod konopnym wpływem. Jasne, że nie dotyczy to wszystkich – niektóry ogarniać nie nauczą się nigdy, ale może już czas przestać zwalać na zielsko?

5. Problem z odpowiedzią na pytanie: dlaczego to robisz?

To najprawdziwsza prawda. Kiedy ktoś spyta wieloletniego regularnego jaracza, o motywacje do palenia trawki, najlepszą i jedyną słuszną odpowiedzią wydaje się – bo tak. Wszak, nie może on liczyć ani na nieograniczone niczym rozbawienie, świat przestaje dziwić już tak bardzo, znika gdzieś ekscytacja na myśl o kolejnym skręcie. Ale dziwnym trafem – cały czas to robicie. Jedyną słuszną odpowiedzią, jest właśnie “bo tak”. I wiecie co – ona w zupełności wystarczy.