TVP donosi o coraz bardziej zauważalnym trendzie, w ramach którego w naszym kraju produkowana jest trawka, następnie trafiająca na europejskie rynki. Rzecz dzieje się poniekąd poza obiegiem i nie dotyczy polskiego społeczeństwa – za procederem stoją Wietnamczycy, a produkowana przez nich marihuana raczej w ogóle nie trafia na polski rynek, tylko w całości idzie na eksport, co ciekawe, także do krajów, gdzie rekreacyjnie używanie konopi jest legalne.
To pokazuje, że nasza ziemia świetnie nadaje się do uprawy zioła najlepszego sortu. I wcale, a wcale to nas nie dziwi.
Stało się dokładnie tak, jak przed ponad dwoma laty prognozowało Centralne Biuro Śledcze – wietnamskie triady opanowały produkcję marihuany w Polsce. Azjaci nie boją się ani polskich gangów ani policji. Po prostu zarówno stróże prawa jak i półświatek nie mogą dotrzeć do hermetycznych band emigrantów. W ubiegłym roku w całej Polsce policjanci CBŚ zlikwidowali 61 dużych i w pełni profesjonalnych plantacji marihuany. Blisko 80 proc z nich założyli i kontrolowali Wietnamczycy. W samej tylko okolicy stolicy takich plantacji kontrolowanych przez azjatycką mafie odkryto aż 16.
– W ciągu ostatnich dwóch lat bardzo wiele plantacji konopi indyjskich zlikwidowanych przez policję, było prowadzonych przez osoby narodowości wietnamskiej. Sposób ich funkcjonowania może wskazywać, że mamy do czynienia z próbą rozwinięcia tego procederu na większą skalę i mogą za tym stać te same osoby. Rozpracowywanie takich upraw to jeden z priorytetów Centralnego Biura Śledczego – mówi mł. insp. Mariusz Sokołowski, rzecznik polskiej policji.
To bardzo interesująca informacja. Staramy się, jak pewnie zauważyliście, informować was o akcjach policji wymierzonych w ludzi uprawiających konopie. Nawet jak nie piszemy o wszystkim, to przynajmniej mamy jakiś tam ogląd, wertując strony policji i lokalną prasę. Ale o uprawach prowadzonych przez Wietnamczyków, jak dotąd, przeczytalismy tylko raz. Jak to się dzieje, że mogła nam umknąć taka tendencja? Czyżby służby zatajały ją przed społeczeństwem, jednocześnie chwaląc się każdym schwytanym chłopakiem z jointem w kieszeni, albo dziadkiem uprawiającym kilka krzaków w ogródku? Zastanawiające.
Wietnamskie gangi mogą produkować w Polsce nawet kilka ton marihuany rocznie. Na terenie naszego kraju działa także, co najmniej 100 nie wykrytych dotąd plantacji. Policyjny wywiad wskazuje, że wytwarzana przez Azjatów marihuana nie trafia na polski rynek. Przynajmniej nie bezpośrednio od producentów. – Azjaci nie utrzymują kontaktów z polskimi grupami przestępczymi. Całość ich produkcji jest wysyłana poza granice naszego kraju. Głównie do Holandii czy Niemiec. Tam hurtownicy sprzedają ją po całej Europie, w tym polskim gangom – opowiada Sebastian Michalkiewicz, naczelnik warszawskiego zarządu CBŚ. Wietnamska marihuana wytwarzana w Polsce cieszy się dużym uznaniem wśród europejskich narkogangów. Wszystko za sprawą bardzo wysokiej zawartości THC (substancji psychoaktywnej w trawce), której zawartość przekracza 20 proc. Dla porównania, marihuana, jaką w latach 60. palili hippisi zawierała ok. 5-7 proc. THC. Tak wysoka moc narkotyku, to efekt wieloletnich modyfikacji genetycznych roślin uprawianych przez wietnamskie triady. Najprawdopodobniej prace nad „podrasowanymi” roślina prowadzone są w m.in. w Czechach, skąd pochodzi większość wysyłanych do Polski sadzonek konopi. Jednocześnie triady opracowały bardzo wydajne metody upraw. Zbierają plony po ośmiu, góra dziesięciu tygodniach. To pozwala na pięć do sześciu narkotykowych żniw w ciągu roku! W dodatku Azjaci oferują swój towar za ceny znacznie niższe niż inne gangi działające w Europie.
A jak mówili, że Azjaci podbijają świat, to pewnie nie wierzyliście, co?
Cały artykuł na stronie TVP.info → TUTAJ