Nie milkną echa domniemanego zatrucia 14-latki z Poznania marihuaną, a media nie przestają bić w bębenek, o tym, jaka to szkodliwa jest trawka. Co ciekawe, w szkalowaniu konopi przoduje TVN24, w którym ostatnimi czasy sporo mówiło się medycznej marihuanie.

Stacja, uchodząca niegdyś za informacyjną, oddała głos w tej sprawie panu Robertowi Rutkowskiemu, psychoterapeucie, który uważa, że wszystkich młodych ludzi trzeba ostrzec przed igraniem z ogniem i konopnym suszem. – “To, że marihuana może być używana jako substancja pomagająca w niektórych obszarach, chociażby neurologicznych, to wcale nie znaczy, że susz bazowy może być bezkarnie palony”.

Zaproszony do studia psychoterapeuta zbagatelizował też doniesienia o tym, że młoda poznanianka wcale nie zatruła się marihuaną, a jakimiś dopalaczami. – “Nie chciałbym, żeby poszedł taki przekaz w świat, że to nie była marihuana, że to było coś wzmocnionego, coś dosypanego. Być może, że tak było, bo teraz nie wiadomo co jest marihuaną, a co nie jest. Jest całe mnóstwo substancji z kannabinoidami i kannabinoidowych, które nie wiadomo czym są. One się podszywają pod wiele substancji znanych, rozpoznawalnych, które od lat są rozpracowywane i wiadomo jak przy nich postępować.”

Pojawia się zatem takie pytanie – skoro panu ekspertowi wiadome jest, że powstaje wiele środków mających podszywać się pod marihuanę oraz że „jest cała masa oszustów, bandziorów, którzy próbują na tym zarobić, podszywając się pod ten jednak pozytywny anturaż marihuany” – dlaczego uznaje, że tę informację powinno się ignorować? W przeciwieństwie do pana Rutkowskiego nie mieliśmy nigdy problemu po spaleniu prawdziwej trawki i również nie mamy najmniejszego problemu z rozpoznaniem tej prawdziwej od chemicznego ścierwa. Połapanie się w tym jest dziecinnie łatwe, pod warunkiem, że zostało się wcześniej odpowiednio uświadomionym. Takimi tekstami wrzucającymi wszystko do jednego worka pan ekspert na pewno tej świadomości młodzieży nie poszerza.

Zresztą… jesteśmy ciekawi jego doświadczeń, bo jak się słucha pana eksperta, to aż się jeży włos na głowie. – “Takiej zwykłej, którą palili hippisi. Nie ma takiej marihuany już na rynku – dodał. – Jeśli ktoś mówi – „to jest swojska marihuana, hodowana na Mazurach” – nie wierzcie w to – zaznaczył. Ocenił, że kiedyś aby osiągnąć haj trzeba było „kilku buszków”.

A zatem życzymy panu terapeucie takiego buszka. Może chwila odpoczynku i reset umysłu dobrze panu zrobi.