Obecność marihuany w kulturze powszechnej zawdzięczamy Meksykanom, hipisom i telewizji, co do tego nie ma wątpliwości. Jednak po latach indoktrynacji środkami masowej manipulacji trochę zbyt wiele uwagi przykładamy do wszystkiego co amerykańskie, nie zauważając rzeczy naprawdę ważnych wokół siebie. I to samo można powiedzieć na temat wiedzy współczesnych Polaków o konopiach. Wliczając w to wszelkiej maści aktywistów. A może zwłaszcza ich.

Mamy w kraju bardzo bogate tradycje w badaniu tych cudownych roślin. Tradycje brutalnie przerwane. Dobrze myślicie – przez wojnę, a następnie rewolucję, która miała miejsce na naszych ziemiach.

Przed II wojną światową działała w Wilnie Lniarsko-Konopna Centralna Stacja Dawcza, która badała konopie pod każdym możliwym kątem. Wileńska LKCSD wyhodowała także własną, flagową odmianę, opartą na polskich szczepach, świetnie nadającą się do celów przemysłowych (acz nie tak bardzo jak przemysłowe mutanty z instytutu Maxa Plancka, nad którymi pracę rozpoczęli… naziści), a także z przewagą CBD nad THC, dzięki czemu mogła się ona świetnie sprawdzić w roli “medycznej marihuany”. Oczywiście, kontynuacja w czasie wojny i zaraz po niej była niemożliwa – raz, że utraciliśmy Wilno, dwa – badania nad konopiami były zbyt ważną sprawą, by oba totalitarne systemy, które przewaliły się wówczas przez nasz kraj mogły na nie pozwolić.

Jak pisze inż. Krzysztof Jakub Ziółek, poznański badacz konopi:

Instytut Włókien Naturalnych, kontynuacja Lniarsko+Konopnej Centralnej Stacji Doświadczalnej (odbudowanej w Poznaniu wileńskiej Lniarskiej CSD) profesora dr Janusza Aleksandra Jagmina, od roku 1948, kiedy profesor umarł „nagle na atak serca”, a wybrany na jego następcę Jego długoletni współpracownik inż Kazimierz Pietraszkiewicz został w dniu uzyskania aprobaty tego wyboru aresztowany przez cywilnych funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa i skazany na 10 lat za działalność patriotyczną w AK na wileńszczyżnie, zmuszany jest realizować politykę narzuconą z zewnątrz, a z misji profesora Jagmina tyle tylko, ile się da w tych warunkach; aż po dzień dzisiejszy.

powstał w 2009 roku z połączenia Instytutu włókien Naturalnych i Instytutu Roślin i Przetworów Zielarskich, których założycielami byli odpowiednio Profesor dr Janusz Aleksander Jagmin (po prawej) i Profesor Wacław Jan Strażewicz.

Dzisiaj Instytut Włókien Naturalnych również zgłasza gotowość do uprawy konopi na użytek medyczny, w oparciu o naszą tradycyjną konopie LKCSD, ale – jak wiadomo – rządzący wolą sprowadzać susz do wyrobu lekarstw z zagranicy.

Co ciekawe, pomimo wysypu stron poświęconych tematyce konopnej, właściwie nie ma na nich informacji o Lniarsko-Konopnej Centralnej Stacji Doświadczalnej. Na żadnej. W Google’ach właściwie nie da się poczytać o tej bardzo ważnej i tragicznie zakończonej historii.

Ciekawe dlaczego? Coś nam podpowiada, że dlatego, by konopielkę, olejek, który wytwarza się podobnie do waleriany (koszt zakupu – około 5 zł), sprzedawać jako super nowoczesny lek (w cenie 500 zł).