44-letni Andrzej S. chciał pomóc umierającej matce swojego przyjaciela olejem z konopi. Trafił przed sąd.
Mężczyzna spod Łęcznej trafił przed sąd, po tym, jak pomógł umierającej matce swojego przyjaciela oraz swojej dziewczynie, która również miała problemy zdrowotne. Przygotowywał więc dla nich olejek z konopi indyjskich.
Chciał pomóc matce przyjaciela olejem z konopi. Trafił przed sąd
Andrzej S., chciał pomóc matce swojego przyjaciela, która zmagała się z nowotworem żołądka. Kobieta była bardzo wycieńczona walką z chorobą, plastry z morfiną, które stosowała by uśmierzyć towarzyszący ból nie wystarczały. Rodzina kobiety zdecydowała się więc na medyczną marihuanę.
44-latek został zatrzymany pod koniec stycznia w swoim domu niedaleko Łęcznej (miasto we wschodniej Polsce, w centrum województwa lubelskiego). Po przeszukaniu domu przez policję, ujawnione zostały dwa namioty służące do uprawy roślin. Wewnątrz nich rosło kilkanaście roślin konopi indyjskich. Mężczyzna trafił do areszty na ponad pół roku.
Początkowo to przyjaciele oskarżonego próbowali zdobyć olejek na własną rękę, planując zakup w Czechach. Czarny rynek przepełniony jest krętaczami, więc obawiali się oszustwa. Zwrócili się więc o pomoc do swojego znajomego, który od wielu lat zajmował się ziołolecznictwem oraz miał doświadczenie w produkcji konopnego oleju, bo wcześniej przygotowywał go już dla swojej dziewczyny, która również cierpi na problemy zdrowotne.
„Wiedziałem, że Andrzej zajmuje się ziołolecznictwem. Początkowo chciałem jechać po olejek do Czech, ale bałem się, że zostanę oszukany. Poprosiłem więc przyjaciela. Wiedziałem, że robi taki olejek dla swojej dziewczyny, która ma problemy zdrowotne. Nie dałem mu za to żadnych pieniędzy. On ich nie chciał, bo jest moim przyjacielem. Próbował tyko pomóc mojej mamie.”
– zeznawał Piotr K. na rozprawie, która odbyła się 28 września
Śledczy postawili mu zarzuty dotyczące produkcji suszu, nalewek i olejku z marihuany. Zarzucono mu również, że sprzedawał marihuanę, a także udzielał ją swojemu bratu. Oskarżony mężczyzna nie przyznał się do tego. Grozi mu do 8 lat więzienia.
Marihuana medyczna pomaga zachować godność osoby umierającej
Dr Dorota Rogowska-Szadkowska, lekarka, która od ponad dekady bada zastosowanie medycznej marihuany w medycynie. Po raz pierwszy w roli biegłej sądowej powiedziała:
„W celach terapeutycznych marihuana była stosowana od tysięcy lat, z przerwą na świętą inkwizycję gdy zielarki palono na stosach. W medycynie paliatywnej łagodzi objawy i poprawia komfort przechodzenia przez chorobę”
Oskarżony mężczyzna zapewniał, że kuracja olejem odbywała się po akceptacji jej przez członków rodziny oraz samej pacjentki. Rodzina uznała stosowanie olejku za konieczność, ponieważ plastry z morfiną nie pomagały wystarczająco uśmierzyć ból.
„Mama sama prosiła, by ją posmarować. Była po tym spokojniejsza, mogła choć na chwilę zasnąć. Ona była bardzo skrytą osobą. Jeśli mówiła, że ją boli, to ból musiał być niesamowity. Zdawałam sobie sprawę, że to nielegalne, ale przecież coś co ratuje życie nie może być złe.”
Aneta K., córka chorej na nowotwór żołądka kobiety zeznała, że olejek podawał mąż kobiety. Kilka kropelek na kawałku chleba lub rozcieńczonym w oliwce olejkiem nacierał i smarował kobietę.
Obrońca Andrzeja S. stwierdził, że trudno jest znaleźć szkodliwość społeczną popełnionego przez oskarżonego czynu. W jego ocenie, nie można jednoznacznie stwierdzić, że oskarżony szkodził społeczeństwu, a jedynie wspomagał leczenie morfiną. Pod koniec października odbyła się kolejna rozprawa Andrzeja S., więc na pewno wrócimy jeszcze do tej sprawy.