Kampania wyborcza w Zjednoczonym Królestwie wchodzi w coraz bardziej zażartą fazę. Właśnie zahaczyła o temat legalizacji konopi, chociażby w celach medycznych. Urzędująca pani premier przy tej okazji powiedziała, co wiedziała. W związku z tym należałoby przywołać znane polskie przysłowie o tym, że mowa jest srebrem, a milczenie złotem.
Wiemy, że brytyjska premier, Teresa May, należy do Partii Konserwatywnej, jednak nie spodziewaliśmy się po niej takiego ciemnogrodu i tekstów żywcem wyjętych z lat 90. Używanie marihuany prowadzi do heroiny i samobójstwa? Damn, Pani Tereso, nie wiemy czy cieszyć się tego, że nie tylko w Polsce świadomość dotycząca używania konopi jest tak niska, czy jednak załamywać ręce nad stanem klasy rządzącej w państwie, które nie tak dawno szczyciło się mianem władcy świata…
Pani premier May podzieliła się swoją wiedzą na temat marihuany przy okazji poniedziałkowego wywiadu przeprowadzanego przez facebookowy profil ITV News, a przyczynkiem do tego stało się pytanie jednej z użytkowniczek, w którym podzieliła się tym, że jedynie marihuana łagodzi efekty uboczne leków, które je mocno osłabiają. Kobieta dzieląca się swoją przypadłością nie doczekała się ani zrozumienia, ani żadnej zapowiedzi podjęcia działań zmierzających do zmiany chorego prawa, tak niekorzystnego dla chorych. Zamiast tego pani premier rzekła:
“W mojej okręgu wyborczym jest wspaniała kobieta,, pani Elizabeth Burton Phillips, która prowadzi tzw. DrugFAM, stowarzyszenie wspierającego rodziny narkomanów. Miała ona dwóch synów, bliźniaków – obaj zaczęli marihuany, gdy byli w szkole, ale wkrótce doszli do heroiny, a jeden z nich popełnił samobójstwo. Marihuana ma ogromny wpływ na rodziny. Były oczywiście badania dotyczące wykorzystania pochodnych konopi indyjskich w związku z zastosowaniem medycznym, ale powodem, dla którego nie wierzę w zmianę ustawodawstwa w tej sprawie jest wpływ, jaki używanie narkotyków ma na ludzi i myślę, że to, z czym mamy do czynienia teraz, to jeszcze silniejsze formy.
Myślę, że marihuana może mieć rzeczywisty wpływ na ludzi pod względem ich zdrowia psychicznego. Ale oczywiście może też prowadzić do cięższych narkotyków.”
Szefowa brytyjskiego rządu wpisuje się w ten sposób świetnie w klimat nadany przez angielskie tabloidy, które cały czas podają nowe historie o tym, jak to konopie powodują obłąkanie i prowadzą do zażywania twardych narkotyków, co jest oczywistą bzdurą – godzącą nie tylko w zdrowy rozsądek, ale od jakiegoś czasu także w naukową wiedzę, wg której marihuana jest lekiem mogącym leczyć ludzi z uzalenienie opioidami. Obalenie starych przesądów odbyło się w ramach badań, ale także praktyki społecznej, co pokazują dane pochodzące ze Stanów Zjednoczonych, gdzie współczynnik używania opioidalnych narkotyków znacząco spadł, od czasu zalegalizowania w wielu stanach medycznej marihuany.
To samo mówią nam, zresztą badania dotyczące wpływu legalizacji marihuany na liczbę samobójstw. Oczywiście, ta, od czasu wprowadzenia w USA zmian w podejściu do konopi pikuje w dół.
O prawa ludzi potrzebujących medycznej marihuany, ale także jej rekreacyjnych użytkowników walczy inne polityczne stronnictwo, Liberalni Demokraci (o czym pisaliśmy TUTAJ) jednak nie stanowi ona liczącej się siły w brytyjskiej polityce. No chyba, że coś się w najbliższych wyborach zmieni. Ciekawe, czy konserwatywni z gruntu brytyjczycy dorośli do zmiany… myślenia.