Ludziom przytrafiają się różne przypadłości, z pewnością są i gorsze od uczulenia na marihuanę, ale z tych, z którymi da się żyć i normalnie funkcjonować – ta jest jedną z najbardziej dotkliwych. Zwłaszcza, jak ktoś lubi zielony dymek. A przypadki uczulenia na ganje, są niestety coraz częstsze.
Wzrost liczby stwierdzonych przypadków alergii na wyroby konopne, do których przecież się zalicza trawka, ma co najmniej dwie przyczyny. Pierwsza z nich to efekt coraz większego grona korzystających z marihuany, czy to w celach rekreacyjnych, czy leczniczych. Drugi jest następstwem tego, że dopiero przed kilkoma laty zaczęto oficjalnie uznawać tę przypadłość za biologicznie uwarunkowaną.
W 2015 roku, na łamach Annals of Allergy, Astma and Immunology opublikowano wyniki badań przeprowadzonych przez zespół po kierownictwem dr Thada Ocampo, które wykazały że za uczulenie na konopie odpowiadają konkretne enzymy, o zbiorczej nazwie RuBisCo. I to one są przyczyną tego, że niektóre ciała wypowiadają konopiom immunologiczną wojnę.
Badania z 2015 r nie były pierwszymi, który wskazały na możliwość wywoływania reakcji alergicznych przez konopie. Trzy lata wcześniej periodyk The Journal of Allergy and Clinical Immunology podzielił się wynikami eksperymentu przeprowadzonego na 17 osobach, spośród których wszyscy wykazywali niepożądane reakcje skórne takie, jak wysypka, a aż u 15 osób stwierdzono katar i świszczący oddech.
To powszechne reakcje uważane za alergiczne. W ekstremalnych przypadkach może wystąpić wstrząs anafilaktyczny, co może nawet doprowadzić do śmierci. Alergia na marihuanę jest z bardzo podobna do tej na pyłki, ale wykazuje też pewną zbieżność z alergią pokarmową.
Jak temu zaradzić? Niestety na razie nie wynaleziono anty-alergenów, dlatego pozostaje po prostu liczyć na to, że to “nas nie dotyczy”. Szanse są duże, ale jeśli już was dopadnie uczulenie na marihuanę, to nie warto tego bagatelizować.