Wszyscy znamy to rozróżnienie. I nic w tym dziwnego – hasz i marihuana to dwie, diametralnie różne formy spożywania żywicy konopnej, mają inne oddziaływanie i zastosowanie. Ale czym się właściwie różnią? Postanowiliśmy przyjrzeć się temu z bliska.
Choć nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, to właśnie haszysz był przez lata, jeśli nie jedyną, to najbardziej popularną formą rekreacyjnego konsumpcji konopi. Marihuana na szerszą skalę trafiła do obiegu dopiero w XX w., do tego czasu amatorzy THC raczyli się głównie czarnymi i brązowymi kostkami. Oczywiście, między jedną, a drugą formą występuje sporo różnic, ale takowe znajdą się także w obrębie każdej z nich. Tak w przypadku zioła, jak i “czekolady” – sporo zależy od tego z jakiej odmiany konopi została pobrana żywica do ich wytworzenia. Ale można pokusić się o wyszczególnienie kilku obszarów, których różnica pomiędzy jedną, a drugą formą jest bardziej klarowna.
Marihuana powstaje z wysuszonych, nieprzetworzonych kwiaty kobiecej, niezapylonej rośliny konopi, podczas gdy haszysz jest żywicą rośliny konopi, która została oddzielona od samej rośliny środkami mechanicznymi lub chemicznymi. Tradycyjnie separacja mechaniczna była podstawowym środkiem wydobywania żywicy z kwiatów – poprzez suszenie i przesiewanie (suche przesiewanie) przed formowaniem i prasowaniem w bloki, lub przy użyciu rąk do pocierania świeżej rośliny tak, aby żywica przylegała do skóry, po czym wydzieloną w ten sposób żywicę należy zdrapać.
O dziwo, haszysz jest zdecydowanie bardziej powszechny w ujęciu globalnym. Wiąże się to z tym, że w niektórych miejscach na świecie stanowi integralną część kultury, rozwijaną od setek lat, by nie powiedzieć – tysiącleci.
W ostatnich dziesięcioleciach opracowano nowe techniki wydobywania żywicy z rośliny przy jednoczesnej minimalizacji pozostałości materiału liściowego. Wiele z tych technik można nazwać separacją chemiczną, taką jak użycie gazu butanowego do „wysadzania” żywicy z kwiatów. Takie ekstrakty przynoszą często niesamowite efekty, a raporty o prawie 90% zawartości THC zdarzają się względnie często i nie są, bynajmniej, przesadzone. Dla porównania, tradycyjne metody wytwarzania haszu zazwyczaj dostarczają gotowych produktów zawierających 15-40% THC.
Dobrze wykonany haszysz jest na ogół silniejszy niż roślina, z której pochodzi. Nie dotyczy to każdego haszyszu, ponieważ niektóre formy o niższej jakości zawierają czasem obfite ilości materiału wypełniającego, który może zawierać piasek, hennę, plastik, olej, a nawet włosy zwierzęce lub obornik. Ogólnie rzecz biorąc, haszysz jest bardziej skoncentrowaną formą rośliny, z której pochodzi i właśnie dlatego stał się podstawowym środkiem wykorzystywania marihuany w wielu krajach.
Chociaż elementy psychoaktywne haszyszu powinny odzwierciedlać rolę macierzystej rośliny, jednak występuje tutaj także pewna różnica jakościowa w stosunku do sensimilli pozyskanej z tego samego krzaku. Wiele osób uważa, że haszysz ma działa w większym stopniu (w stosunku do maryśki) na umysł, nie obciążając go tzw. zamułą, wiąże się też z większym relaksem. I coś w tym musi być – choć sam hasz jest raczej mocniejszy od zioła, to działa poniekąd mniej inwazyjnie, dlatego preferują go ludzie, którzy nie przepadają za byciem turbo-spizganym, za to uwielbiają delikatne szmery w głowie i zmianę percepcji, stonersi za to wybierają trawkę, która daje im więcej euforii i wpływa znacząco na poczucie humoru.
Nie da się też ukryć, że haszem łatwiej się przepalić – zarówno jednorazowo, jak i w szerszym wymiarze. Jako, że plastelina jest mocniejsza od normalnej marihuany, a zarazem nie wiąże się z tak wyraźnym psychoaktywnym działaniem – można przegapić ten moment kumulacji wiksy, co bywa nie najmilszym przeżyciem. Także w dłuższym rozrachunku, palenie haszu może się zwyczajnie znudzić – dużo szybciej niż w przypadku trawki – choć to oczywiście zależy od jego jakości.