Chyba niemal każdy z nas ma swój własny poranny rytuał; jedni tuż po przebudzeniu podążają od razu do toalety, inni momentalnie, gdy tylko otworzą oczy szukają papierosa i lecą zaparzać kawę, ktoś rozpoczyna dzień od małej sesji jogi. Wreszcie są także tacy, którzy rozpoczynają poranek od… małego, energetycznego buszka.
Taki sposób na przywitanie dnia narodził się w USA, w złotych latach 60’tych i od tamtego czasu coraz więcej osób rozpoczyna nowy dzionek właśnie w taki sposób i włącza go w swój codzienny rytuał.
Uczonych ciekawiło, ilu jest na świecie fanów marihuany, którzy właśnie tuż po przebudzeniu sięgają po swojego ulubionego maszka. W badaniu wzięło udział niemal 70 tys. (dokładnie 69,299) osób, a przeprowadzono je w ramach Global Drug Survey 2017. Z tych palaczy, aż 21,9% to Amerykanie, tuż po nich w taki sposób dzień rozpoczynali Meksykanie (18,4%), a na trzecim miejscu podium uplasowali się Grecy z wynikiem 15,9%. Na świecie od energetycznego i ożywczego maszka zielonej roślinki rozpoczynało dzień 10,3% badanych.
Wszyscy fani takich upalonych poranków powinni zdawać sobie sprawę z plusów i minusów palenia maryśki tuż po przebudzeniu. Wszystko sprowadza się do jednej kwestii: czy ranny maszek będzie dla Ciebie początkiem produktywnego i pożytecznego dnia, czy może wprawi Cię w totalne rozleniwienie i zdemotywowany do czegokolwiek zapadniesz się w fotelu, czy we własnym łóżku. Zależy to w dużej mierze od Ciebie.
Ludziki uwielbiają rozpoczynać dzionek od porannego buszka z wielu różnych powodów. Niektórzy tym sposobem niwelują ból wynikający z przewlekłych chorób, na które cierpią, inni znajdują w maszku poranną dawkę relaksu przed czekającymi ich wyzwaniami. Wielu w taki sposób dodaje sobie energii, a kop w postaci rannego buszka skutecznie ich napędza do działania. Aby uzyskać taki efekt należy wdrożyć w życie jedną, prostą i kluczową zasadę: rano należy palić odmiany (sativa) dające energiczny haj. Te drugie (indica) odmiany wbiją nas w fotel i nasz dzień po sam jego koniec będzie toczył się w wolnych obrotach.
Pomimo wielu swoich plusów buszek z rana nie jest jednak dobrym rozwiązaniem dla każdego konesera zielonej roślinki. Jeżeli po porannym maszku czujesz się jednak mocno zamulony, pozbawiony sił i totalnie zwałowany, gdy przejdzie faza – dokładnie dobierz odmianę (koniecznie jakąś sativkę) lub ogranicz swoje poranne sesje. Może po prostu jesteś nieco przepalony i warto odpocząć?
Spróbuj zaopatrzyć się np. w Jacka Herrera, Candy Jacka, Sour Diesel’a, czy Green Cracka – te odmiany nie zamulają – pal czyste sativy lub hybrydy z ich przewagą, jak wymienione powyżej. Ważne jest także podjęcie jakiejś aktywności angażującej naszą uwagę, gdy już będziemy po maszku. Świetnie w roli takiej czynności sprawdzi się robienie śniadania. Uważaj także, abyś za bardzo się nie rozkręcił – z rana warto stosować małe dawki, aby nie przedobrzyć. Odpowiednie nawodnienie Twojego organizmu to również ważna sprawa, jeżeli chodzi o wykorzystanie w pełni potencjału wynikającego z porannego macha. Pilnuj, aby co jakiś czas łykać odrobinę ulubionego napoju, czy soku.
Natomiast ci, którzy po porannym maszku zamierzają ruszyć w miasto, np. w celu załatwienia drobnych spraw, czy na zwykły spacer, powinni się do wyjścia odpowiednio przygotować. Warto odświeżyć się prysznicem, zmienić ubrania (obecne być może przeszły zapachem zioła), wykonać toaletę (mycie zębów, itd.) i być może zaordynować sobie kropelki do oczu, aby nie straszyć ludzi czerwonym, wampirzym spojrzeniem. Gotowi? W takim razie udanego dnia!