



W ostatnich dniach w Bytowie miała miejsce interwencja, która pokazuje, jak absurdalne mogą być konsekwencje dla osób, które nie zrobiły niczego, co stanowiłoby realne zagrożenie dla społeczeństwa.
22-latek, który znalazł się w stresującej sytuacji przed wizytą policji, postanowił zapalić marihuanę. Nieświadomy, że długo utrzymujący się zapach może zdradzić jego działania, spotkał się z konsekwencjami, które już teraz wpływają na jego życie.
Policjanci, którzy mieli złożyć wizytę u 22-latka od razu wyczuli charakterystyczny zapach marihuany unoszący się w klatce schodowej. Mężczyzna nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego z jego mieszkania wydobywa się ten zapach. Po chwili przyznał się, że to on zapalił marihuanę przed ich przyjściem, a dodatkowo w trakcie rozmowy oznajmił, że posiada więcej suszu. W wyniku tej sytuacji został zatrzymany, a wkrótce usłyszy zarzuty za posiadanie środków odurzających.
Zatrzymanie 22-latka, choć nie stanowiło żadnego zagrożenia dla innych osób, jest przykładem na to, jak absurdalne i często niepotrzebne mogą być konsekwencje palenia marihuany. Zamiast skupić się na realnych zagrożeniach, prawo wciąż karze osoby, które decydują się na stosunkowo niewinną substancję. Warto zastanowić się, czy system, który ukarał tego młodego człowieka, rzeczywiście działa w najlepszym interesie społecznym.