W ubiegłym tygodniu hiszpańskie władze szczyciły się zniszczeniem 415 tys. roślin konopi indyjskich, których wartość wyceniono na 108 mln dolarów. Tamtejsza policja twierdzi, że jest to decydujące uderzenie w „największą plantację marihuany w Europie”. Czy oby na pewno?

Hiszpańska policja Guardia Civil zlikwidowała wielką plantację o powierzchni 166 akrów w wiejskim regionie Nawarry. Dodatkowo na jej terenie ujawniono magazyn, w którym suszyło się 50 ton roślin konopi. Właścicielom przedsięwzięcia przedstawiono zarzuty karne.

Baner Reklamowy

Sukces czy kompromitacja?

Czy władze mają powód do dumy i ogłaszania takiego „wielkiego sukcesu? Raczej nie, ponieważ zniszczone rośliny to nic innego jak konopie siewne, których uprawa w świetle Hiszpańskiego jest legalna. Również konsumpcja oraz handel produktami z CBD jest legalny.

Mimo pozytywnego statusu prawnego, Hiszpańskie służby od roku robią naloty na legalne uprawy konopi siewnych, z których produkowany jest susz oraz olejki CBD. Przedsiębiorcy trafiają do aresztu, a ich majątki są rekwirowane.

W czym zatem tkwi problem? Otóż uprawa konopi przemysłowych w celu ekstrakcji związku CBD już dozwolona nie jest. Sytuacja idealnie przedstawia zamieszanie prawne związane ze statusem konopi i marihuany w Unii Europejskiej, oraz wskazuje na fakt, że przepisy te powinny zostać dokładnie uregulowane, i to jak najszybciej.

Artykuł 368 hiszpańskiego kodeksu karnego uznaje za przestępstwo uprawę konopi, jeśli promuje ona, sprzyja lub ułatwia nielegalną konsumpcję „narkotyków”, za co grozi kara pozbawienia wolności od 3 do 6 lat. W tej sytuacji rolnik najwyraźniej planował eksport suszu do innych krajów w celu przeprowadzenia procesu ekstrakcji.

Sprawa ta jest bardzo poplątana pod względem prawnym. Prawo europejskie nie definiuje konopi o zawartości THC powyżej 0,02% jako narkotyku. Z tym prawem niestety nie godzi się prawo obowiązujące w Hiszpanii.

Ponadto w trwającym procesie firmy Kanavape, która argumentuje, że jeśli kwiaty o niskiej zawartości THC wytworzone zostały legalnie w kraju pochodzenia, to firmy mogą eksportować je do innych krajów członkowskich Unii Europejskiej, co oczywiście wydaje się mieć zastosowanie również w tej sytuacji, ponieważ właściciele zlikwidowanej uprawy rolnik twierdzili, że właśnie taki był ich zamiar. Najwyraźniej, mimo że uprawa została uznana w Hiszpanii za legalne konopie przemysłowe, to zamiar ich eksportu, a następnie ekstrakcji był zapalnikiem do nalotu policji.

Takich przypadków w ciągu w Hiszpanii było naprawdę sporo i podkreślają one rosnącą potrzebę krajowej reformy prawa związanego z uprawą konopi przemysłowych oraz ich przetwarzaniem.

Dodatkowo w całym kraju toczy się około 185 000 postępowań karnych przeciwko użytkownikom rekreacyjnym, którzy zostali zatrzymani przez policję za posiadanie lub domową uprawę konopi na własny użytek.

Również pacjenci, którzy otrzymali od swoich lekarzy zalecenie terapii konopiami mają problem z refundacją leku, której odmawiają im firmy ubezpieczeniowe.

Problemy innych krajów Unii Europejskiej

Hiszpania to nie jedyny kraj borykający się z podobnymi problemami. Na przykład w Niemczech import CBD nadal może skutkować konsekwencjami prawnymi z powodu nadgorliwości niektórych prokuratorów. Niecały rok temu niemiecki detalista spożywczy Lidl został napadnięty przez policję w Monachium za „przestępstwo” sprzedaży ciasteczek i innych produktów zawierających CBD. W Niemczech toczy się obecnie kilkaset spraw przeciwko legalnym firmom sprzedającym konopie – nawet wtedy, gdy nowy rząd ogłosił zamiar stworzenia rynku rekreacyjnego dla marihuany o wysokiej zawartości THC.

Podobnie było we Francji, gdzie wspomniana wcześniej firma Kanavape podczas swojej głośnej sprawy podważyła Europejskie prawo w tym zakresie i ustanowiła precedens na skalę europejską.

Jeśli sprawa poszkodowanych przez system rolników zostanie właściwie obroniona, może stać się precedensem prawnym w Hiszpanii. Dopóki jednak wspomniane kwestie nie zostaną odpowiednio rozstrzygnięte, to nawet praca w branży związanej z CBD w Europie pozostaje opcją narażoną na konsekwencje prawne.

Mimo, że Unijne prawo cały czas reguluje politykę konopną, a w niektórych krajach reformy zaczynają pokazywać postępy oraz ekspresowy rozwój przemysłu związanego z kannabiodiolem w Unii Europejskiej, to cała branża wydaje się być co raz bardziej ryzykowna, niż bezpieczna dla wszystkich z nią związanych.