Czy odmiana marihuany o znikomej zawartości CBD, może od lat być powszechnie uważana za leczniczą i w tej roli całkiem nieźle się sprawdzać? Biorąc pod uwagę dzisiejsze standardy w dyskusji o medycznych właściwościach konopi, wydaje się to nie do pomyślenia. A jednak.

Baner Reklamowy

Afghan Kush, bo o tym szczepie teraz mowa, wcale nie jest lajtowym ziółkiem o prawie niezauważalnym działaniu, jak to się zwykło myśleć o medycznych odmianach. Właściwie to robi niezły rumor w głowie, ale i w całym ciele szczęśliwca, który ma z nim do czynienia. I może sobie pozwolić na… dłuższą chwilę błogiego bezruchu.

Jeśli szukasz odmiany, która pozwoli ci wprowadzić w życie anglojęzyczne pojęcie “stoned”, to z pewnością trafiłeś pod dobry adres. Dzięki wysokiemu stosunkowi THC do CBD, a także bezwzględnie wysokiej zawartości tetrahydrokanabinolu (21,5%), ten szczep z rodzaju indica sprzyja głębokiej kontemplacji i intensywnemu odpoczynkowi, jakby to dziwnie nie zabrzmiało. Nadaje się na wieczornego jointa na dobranoc, ponieważ wyciąga z nas całe zmęczenie, zmusza do szybszego i bardziej efektywnego przystąpienia do regeneracji. Z uwagi na to, lepiej nie palić go w ferworze codziennej walki i kiedy ma się coś do zrobienia. Za to świetnie nadaje się jako nagroda za dobrze przeżyty dzień, lub sposób na wyraźne zaakcentowanie czasu wolnego.

Odmiana wywodząca się z regionu Hindu Kush, rozpościerającego się na pograniczu pomiędzy Afganistanem, Pakistanem, a Tadżykistanem i Uzbekistanem powstała w trudnych, górskich warunkach poprzez zarówno naturalną, jak i ludzką selekcję. Krzaki AK dochodzą do 130 cm wysokości, charakteryzują się krępą budową i wielkimi kwiatostanami pełnymi od trichomów; są też bardzo odporne na choroby, pleśń, adoptują się zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Zbiory plonów indorowych oscylują w granicach 450g/m², a w przypadku upraw w outdorze nawet do 600g/m². Czas, w którym dochodzą do kwitnienia to 55-60 dni. Smak afgańskiego kuszu jest mocno zbliżony do afgańskiego haszu, którego klasyczną czarną jak smoła i elastyczną, jak plastelina odmianę wytwarza się właśnie z żywicy tych samych krzaków.

afghan kush

Świat zachodni afgański kush poznał dzięki amerykańskim hipisom, urządzającym sobie na przestrzeni lat 60. I 70. wycieczki w dzikie rejony Azji. Jankescy buntownicy z dobrych domu dotarli także do Hindu Kush, skąd przywieźli m.in. właśnie tę wyjątkową odmianę indiki. Geny afghan kushu rozlały się więc po Ameryce, ale także zupełnie niezależnie po Europie, na zawsze zmieniając obraz uprawy konopi, a także preferencje ich użytkowników, dotychczas lubujących się głównie w odmianach sativy. Taka inwazja genetyczna, jaka stała się udziałem AK, sprawiła jednak, że powstało mnóstwo odmian z członem kush w nazwie, w efekcie czego, z jednej strony, fanom prawdziwego kushu, trudno się w nich połapać;  z drugiej – palacz lubiący moderować swój stan, ma niezłe pole do popisu. Dla przykładu, Afghan Kush Ryder powinien zainteresować tych, którzy szukają w trawce leku, zaś Afghan Kush Special – zwolenników tradycyjnego, oldskulowego zielska z doliny Amu-Daryi, które, jakby nie patrzeć, zmieniło świat.