Wbrew medialnym doniesieniom, w nadchodzącym projekcie ustawy o dekryminalizacji marihuany nie znajdzie się zapis zezwalający na uprawę nawet jednej rośliny konopi indyjskich. Parlamentarny Zespół ds. Depenalizacji Marihuany ograniczy się jedynie do kwestii posiadania niewielkich ilości suszu – bez prawa do samodzielnej uprawy. Co poszło nie tak?


Parlamentarny Zespół: bez przełomu, ale z rozczarowaniem

Wczoraj po raz kolejny zebrał się Parlamentarny Zespół ds. Depenalizacji Marihuany, którego pracami kierują Ryszard Petru i Klaudia Jachira. Cała społeczność konopna z nadzieją wyczekiwała ujawnienia projektu ustawy, który wkrótce ma trafić do Sejmu. Liczono na dwa kluczowe zapisy:

Baner Reklamowy
  • legalne posiadanie niewielkiej ilości suszu,
  • legalna uprawa jednej rośliny konopi na własne potrzeby.

Niestety – drugi punkt to fake news.


„Jeden krzak” nigdy nie istniał w projekcie Zespołu

Jak się okazuje, ani piętnaście gramów suszu, ani tym bardziej uprawa jednej rośliny nigdy nie zostały oficjalnie zaproponowane przez Prezydium Zespołu. Cała narracja o „krzaku” była medialną nadinterpretacją i rzekomym przeciekiem. Tymczasem prawda jest prostsza (i bardziej gorzka): żadna propozycja legalnej uprawy nie została nawet rozważona w treści projektu.

Autorami projektu, w którym zaproponowano dekryminalizację posiadania do 15 gramów suszu konopi indyjskich oraz możliwość uprawy jednej rośliny na własny użytek, są Przemysław Zawadzki i stowarzyszenie Wolne Konopie. Oba projekty zestawiliśmy ze sobą tutaj.


Dlaczego odrzucono pomysł legalnej uprawy?

Powodem ma być brak poparcia politycznego w klubach parlamentarnych. Nawet wśród posłów deklarujących poparcie dla liberalizacji prawa konopnego, brakuje woli politycznej, by dopuścić uprawę domową. Wypowiedzi z wewnętrznych narad wskazują, że:

„Uprawa jednej rośliny nie miała szans przejść przez klubowe konsultacje – to byłby zbyt duży krok.”

Dziś wiadomo, że zamiast 15 g, ostatecznie ustawa może przewidywać limit zaledwie 10 lub 5 gramów.


Zawadzki: “Byłem gotów na taki obrót spraw, ale nie tak wcześnie”

Przemysław Zawadzki, znany aktywista i publicysta konopny, komentuje rozczarowanie społeczności:

„Spodziewałem się, że temat jednej rośliny polegnie, ale na późniejszym etapie – np. w komisjach. Tymczasem już na starcie został wycięty przez zespół, który deklaruje poparcie dla takiej formy dekryminalizacji.

Posłowie są mniej reprezentatywni niż się wydaje – bardziej konserwatywni nawet niż przeciętny Polak, a to już mówi dużo. Patrząc na aktywność zespołów takich jak Parlamentarny Zespół na rzecz Katolickiej Nauki Społecznej, to sukcesem będzie jak skończy się na mandacie 1000 zł i 5 zdrowasiek za 5 gramów suszu.”


Co to oznacza dla konsumentów?

Jeśli projekt ustawy przejdzie w obecnej formie:

  • Będziesz mógł/mogła posiadać kilka gramów zioła bez kary (dokładny limit do ustalenia),
  • Ale nie wolno Ci będzie samodzielnie uprawiać nawet jednej rośliny,
  • Co oznacza, że będziesz musiał(a) kupować – często z nielegalnych źródeł.

Krótko mówiąc – projekt faworyzuje czarny rynek, zamiast umożliwić obywatelom uczciwe i samowystarczalne korzystanie z rośliny na własny użytek. Być może ma być to też fundament do dalszych zmian i wprowadzenie legalnej, kontrolowanej sprzedaży zioła państwowego?


Krok do przodu czy cofnięcie się?

Choć samo zniesienie kar za posiadanie małej ilości ziela to postęp względem obecnego stanu prawnego, pozostawienie zakazu uprawy to absurd i hipokryzja. W praktyce:

  • nie dajesz ludziom alternatywy,
  • wzmacniasz nielegalny rynek,
  • odrzucasz model domowej, kontrolowanej uprawy, jaki sprawdza się w innych krajach.

Co dalej?

Społeczność konopna w Polsce powinna głośno domagać się:

  • szybkiego i trzeźwego rozpatrywania projektów
  • legalnej uprawy minimum jednej rośliny na własne potrzeby,
  • większej transparentności prac legislacyjnych,
  • zakończenia fake newsów i manipulacji medialnych.