Do jednej z najbardziej surrealistycznych scen doszło w Lęborku podczas policyjnego nalotu na mieszkanie 21-letniego mieszkańca miasta, podejrzewanego o handel marihuaną. W trakcie przeszukania drzwi mieszkania otworzył inny mężczyzna – klient, który z entuzjazmem… przywitał się z prowadzącym czynności policjantem.

Funkcjonariusze z wydziału do walki z przestępczością narkotykową wkroczyli do mieszkania 21-letniego mieszkańca Lęborka. Z ustaleń wynikało, że młody mężczyzna przechowuje marihuanę i rozprowadza ją wśród wybranych, zaufanych klientów.

Baner Reklamowy

– Gdy tylko mężczyzna zobaczył policjantów,  wyrzucił coś przez balkon – informuje st.asp. Marta Szalkowska, rzecznik prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Lęborku. – Okazało się, że to słoik, wypełniony suszem roślinnym o charakterystycznym zapachu konopi indyjskich. W trakcie przeszukania mieszkania, funkcjonariusze znaleźli jeszcze jeden szklany pojemnik z taką samą zawartością oraz wagę elektroniczną i folię do pakowania „działek”. Wszystkie te przedmioty zostały zabezpieczone.

W trakcie prowadzonych w mieszkaniu 21-letniego dilera czynności, na miejscu zjawił się kolejny młody chłopak, który wcześniej umówił się z dilerem. Drzwi otworzył mu jednak tajniak, któremu bez cienia podejrzeń przybił pionę i powiedział “przyszedłem po sztukę!”, myśląc, że to diler, z którym był wcześniej umówiony.

-Widząc nieznajomych, na przywitanie przybił jednemu z nich „piątkę” i oświadczył, że przyszedł po „sztukę” – mówi st.asp.Marta Szałkowska. – Nie krył zdziwienia, gdy policjant, z którym tak ochoczo się przywitał, wyjął legitymację służbową. Wyszedł z niczym, ale za to w asyście policji i trafił do komendy na przesłuchanie.

Gorzki żart systemu wobec młodych ludzi

Nie był to jednak komiczny gag z filmu, tylko realna scena, która idealnie obrazuje absurd obecnego prawa narkotykowego w Polsce. Młody człowiek, który – jak tysiące innych w kraju – zdecydował się na obrót marihuaną, teraz może usłyszeć wyrok nawet 10 lat więzienia. Życie przekreślone jednym paragrafem. A wszystko za susz, który w wielu krajach Unii Europejskiej można kupić legalnie – czysty, przebadany, opodatkowany.

Tymczasem u nas za posiadanie kilku gramów marihuany młodzi ludzie są wciągani w tryby systemu, który nie tylko nie oferuje im alternatywy, ale skutecznie niszczy szansę na normalne życie. Legalizacja marihuany mogłaby ten proces zatrzymać. Osoby takie jak 21-latek z Lęborka nie musiałyby ukrywać się w mieszkaniach, nie ryzykowałyby więzienia za sprzedaż czegoś, co w wielu miejscach świata traktowane jest jak alkohol czy papierosy – jako używka, którą można kupić w regulowany sposób.

Dziś jednak w Polsce za “sztukę” można stracić lata życia. Nawet jeżeli miała służyć relaksowi czy leczeniu. Zamiast legalnych punktów sprzedaży, mamy piwnice, mieszkania i ryzyko. Zamiast podatków z konopi – rosnące koszty prowadzenia śledztw i więzienia ludzi, którzy nie zrobili nikomu krzywdy.

Historia z Lęborka mogłaby bawić, gdyby nie była smutnym obrazem rzeczywistości. A scena z przybitą piątką powinna stać się memem – ostrym, ironicznym, ale niosącym prostą refleksję: może czas już coś zmienić?