Unijny „rząd” cieszy się w Polsce coraz mniejszą estymą, jednak nie sposób odmówić jej pewnego wpływu na klasę polityczną w państwach należących do wspólnoty. A niestety wciąż o wielu rzeczach decydują właśnie politycy. W tym także o tym, czy możecie sobie w spokoju zapalić jointa, czy nie. Widać, że na szczycie tego mordoru zapaliło się jakieś światło, być może nawet zielone.

Właśnie opublikowano Plan Działania W Sprawie Narkotyków na lata 2017-2020. Do prac nad powstaniem raportu zaproszono Forum Społeczeństwa Obywatelskiego ds. Narkotyków, zrzeszające przedstawicieli blisko 40 organizacji pozarządowych z różnych środowisk.

Problemem w przygotowaniu jednolitego planu dla całej Unii jest niejednolite ustawodawstwo w poszczególnych jej krajach i różne podejście ich obywateli do narkotyków. W wielu państwach (w tym mało chlubnym towarzystwie nie mogło, oczywiście, zabraknąć Polski) marihuana wciąż jest karana więzieniem. Wg planu Unia Europejska będzie wdrażać rozwiązania, które miałyby dążyć do zmian w prawie karnym, tak by wyeliminować karę odsiadki, za posiadanie narkotyków. Salomonowym rozwiązaniem wypracowanym przez zespół ekspercki pod auspicjami KE okazało się więc… zadośćuczynienie, które ma zdjąć z palaczy i posiadaczy trawki odium przestępców, a jednocześnie ograniczyć w ich przypadku recydywę (ciekawe, jak?). Zażywanie, bądź posiadanie na własny użytek marihuany powinno być więc przede wszystkim zdepenalizowane.

Niestety plan nie jest żadnym wiążącym rozporządzeniem – to raczej zbiór wytycznych i wskazówek dla krajów członkowskich i tamtejszych elit politycznych. Cóż, dobre i to. Nie mamy złudzeń co do tego, że KE tak bardzo przejmuje się naszą sytuacją. To oczywiste, że ma w tym swój interes. Ale dobrze, że przy okazji jest szansa na odrobinę normalności.

 

Baner Reklamowy