Mamy dziś dzień wolny w Polsce, święto państwowe, ale także kościelne. Pierwsze jest pokłosiem wielkiego, militarnego zwycięstwa nad Bolszewikami, drugie wynika z pradawnej tradycji, dużo starszej od chrześcijaństwa. Jeśli myślicie, że to tylko przypadek, że dzisiejszą bohaterką jest Matka Boska Zielna i to zioło w jej przydomku jest tylko dla picu, to lepiej uważajcie.

Powszechnie wiadomo, że chrześcijaństwo podbijając kolejne ludy, przejmowało od nich zwyczaje, wierzenia i dopasowywało do swojej doktryny. Nie trzeba studiować starych ksiąg, by zorientować się, że z tym dzisiejszym świętem, jakby patrzeć na nie tylko wyłącznie przez pryzmat chrześcijaństwa, jest coś nie tak. A właściwie to wszystko – bo co to znaczy właściwie, że Matka Boska jest Zielna. Czy chodzi o tę samą Miriam przedstawioną w Biblii? Przecież jeśli wierzyć Biblii to owa pani żyła w raczej mało urodzajnym miejscu na ziemi, nie obfitującym szczególnie w roślinność, jak więc mogła się stać patronką na tak żyznym terenie? Oczywiście, święto Matki Boskiej Zielnej dotyczy dawnej bogini, która trzymała pieczę nad całą roślinnością. W tym także konopiami, a może wręcz w głównej mierze.

Nie raz wspominaliśmy o tym, że dawne ludy przykładały do konopi olbrzymią wagę i mistyczne znaczenie. W jednym tekście postawiliśmy nawet śmiałą tezę, że istnieje związek między powstaniem marihuany, a legendarnym dziewictwem Maryji. Otóż, tak lubiany przez nas susz konopny bierzemy z niezapylonych żeńskich konopi, które zamiast wytwarzać nasiona, produkują nadmiar żywicy, następnie przekładający się na obfite w THC topy. Całość artykułu można znaleźć TUTAJNiepokalane poczęcie dziewicy maryśki.

Jak widać, żarty łączące święto Matki Boskiej Zielnej z jaranym przez nas weedem nie są jakąś fantazją spizgusów, ale mają nawet swoje uwarunkowanie historyczne. Nie sposób, w oparciu o dzisiejszą wiedzę, a także przy panującym klimacie intelektualnym, zgłębić tego tematu należycie, ale jedno jest pewne – warto ten dzień celebrować, czego i wam życzymy.

Baner Reklamowy