Bijemy się w pierś i nie wiemy, jak to się stało, że taka informacja umknęła naszej uwadze, ale taki hit nie może pozostać bez komentarza. W czerwcu tego roku w Zabrzu zatrzymany za uprawianie konopi został pewien facet. Nie byłoby w tym nic dziwnego – w końcu, co chwilę za kratki trafia jakiś domorosły rolnik – gdyby nie fakt, że zabrzanin beknął za… doniczkę.

Pewnie do dzisiaj cieszyły się wolnością, gdyby nie nadgorliwość… sąsiadów, którym nie podobał się krzaczek widniejący w oknie.

“(…) mężczyzna, który w mieszkaniu przy Hutniczej hodował sobie marihuanę, został zatrzymany przez kryminalnych zabrzańskiej komendy. To mieszkańcy tej ulicy zaalarmowali policjantów widząc doniczkę w oknie. Podczas zatrzymania okazało się, że 34-letni mieszkaniec Zabrza poszukiwany był nakazem odbycia kary. Poszukiwany również był przez sąd w Bielsku Białej w celu ustalenia miejsca pobytu. Prosto z policyjnego aresztu trafił za kratki, gdzie ma do odbycia karę 2 miesięcy za wcześniejszy konflikt z prawem.”

Przyznamy, długo się zastanawialiśmy, jak to skomentować, bo niestety cisną się nam na usta i klawiaturę same niecenzuralne zwroty. Małość niektórych ludzi, jest doprawdy, zatrważająca.

Wprawdzie nie usłyszycie od nas nigdy zwyczajowego pozdrowienia dla policji, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że są sytuację, w których telefon alarmowy, czy nawet tzw. donos jest najlepszym wyjściem (np. w przypadku przemocy rodzinnej lub kiedy żulteriery rozbijają obóz pod twoim oknem, przez co dzieci nie mogą nawet wyjść na dwór), ale czegoś takiego nigdy nie zrozumiemy. I to nie tylko dlatego, że jaramy.

Przecież tutaj chodzi o pieprzoną roślinkę!

Z drugiej strony – w ślad za Sokratesem – nie mamy przekonania, że ci dzwoniący z donosem są źli do szpiku kości, raczej zwyczajnie głupi. Głupi bzdurami nakładanymi im do głów od ponad 30 lat (delegalizacji konopi, która nastąpiła w 1985 r., towarzyszyła skomasowana kampania propagandowa, w której marihuana została właściwie zrównana z kompotem). Trudno potępiać te konkretne osoby, zapewne słabo wykształcone, nieznające świata spoza ekranu telewizora, na którym zamiast wartościowych treści wyświetla się całymi dniami “Ukryta prawda” i “Fakty”. Prawdopodobnie są zwyczajnie przerażeni, że oto w ich sąsiedztwie znajduje się jakaś narkotyczna dziupla, czy ćpunska melina. A jak wiadomo z telewizji (znowu kłania się ogłupiające szkiełko) – takie sąsiedztwo wiąże się z przypałem, można się zarazić HIV-em albo oberwać kulkę w trakcie jakichś gangsterskich porachunków.

Jedynym wyjściem z tej patowej sytuacji społecznej jest codzienne godne reprezentowanie palących marihuanę, czyli kulturalne zachowanie na poziomie, pokojowe nastawienie i życzliwość, które pozwolą złamać obowiązujące stereotypy.

Mamy też przekonanie, że wielu z nas ma bardziej oświecone sąsiedztwo, które nie zareagowałoby podobnie, ale na wszelki wypadek – jakbyście chcieli wystawić swój krzaczek na parapet, co by zażył trochę słońca – zalecamy ostrożnoć.

Ludzie są głupie. I jeszcze długo będą.


(źródło: naszemiasto.pl)